czwartek, 5 czerwca 2014

Przebudzenie

Rano wstałam i pierwsze co do kawodajni poszłam, gdy już miałam filiżanę w ręce ... myślę czegoś mi brak ... naszego bloga ... naszych starych czytelników ... no ale cóż myślę, trzeba pozyskać nowych. Dlatego trzeba brać się do roboty ... by przy porannej kawie było wirtualnie do kogo się odezwać. Bo ile można przez telefon klekotać z Mamuśką A ;). Dalej Ją bardzo lubię i szanuję :), ale Mamuśka A ... WSTAJEMY I PISZEMY ;)

No bo tak to jest wracamy, odchodzimy, pędzimy, myślimy raz mądrzej, raz dowcipniej, raz nachodzi nas natchnienie, raz opuszcza i tak cały czas.

Tak po tych wszystkich zamieszaniach ... dalej jestem Mamuśką, żoną, przyjaciółką i posiadaczką oprócz psa jeszcze kota ... a co ... jak szaleć to szaleć.
Jeszcze mu nie zrobiłam sesji ... ale pracujemy nad tym ;)

Całuję Was ;)) Mamuśka I.


No i gościnnie do nas zagląda wiewiórka




czwartek, 22 maja 2014

Dalszy plan

Blogowanie zeszło na plan dalszy ... Dlaczego ? A bo są sprawy ważniejsze, a bo nie ma pomysłu, a bo ... po prostu się nie chce. Od momentu kiedy przeniosłyśmy się pod inny adres, straciłyśmy "równowagę", ale i zaczęło się dużo u nas dziać ... ale jak wiadomo nie o każdej rzeczy człowiek może powiedzieć, o innych nie chce, a nie ma sensu pisać "o niczym" tylko po to, żeby zaliczyć wpis. Z innej jeszcze strony patrząc na to nasze blogowanie muszę stwierdzić, że jednak pisanie "w próżnię" nie należy do przyjemności. Kiedyś wydawało mi się, że nie ma znaczenia ile osób odwiedzi to miejsce, że najważniejszy jest sam fakt posiadania własnej przestrzeni w sieci ... guzik prawda :) Posiadanie czytelników motywuje do zaglądania na własnego bloga i wymyślanie kolejnych tematów na posty ...
No to sobie napisałam :) ... a teraz uciekam bo pogoda piękna, dzieci w ogrodzie z tata w piłkę grają, a jak głupia marnuję czas przed komputerem.
Mama A.

czwartek, 15 maja 2014

Trututut

Hej Wam;)
Powiem tak ... przez to przenoszenie ... zawierucha na całego ...
Zostałyśmy wybite z rymu ... z pomysłów ... ale co tam, mam nadzieję ze się wszytko nastawi na wlaściwy tor.
Pare dni temu byliśmy na wycieczce w pięknym miejscu.
Oto mała relacja co i jak ...







Dobrej nocki, Mama I.

sobota, 3 maja 2014

Johansen CD1

Kiedyś już pisałam, że mamy zamiar wejść z moim synkiem w terapię Johansena . Otóż zaczęliśmy 5 kwietnia. Przed zamówieniem pierwszej płyty Młody przeszedł badanie słuchu i okazało się, że ma lekki niedosłuch ( normy dla dzieci to jakieś 24 decybele, a On ma 30 więc można powiedzieć, że tragedii nie ma ). Między innymi dlatego też laryngolog skierował nas na wycięcie trzeciego migdała na jesień. Tak czy inaczej Johansena zaczęliśmy i nie ukrywam, że od samego początku pokładałam wielkie nadzieje związane z ta metodą. Dodatkowo zebrałam kilka pozytywnych opinii z bliskiego mi środowiska i z niecierpliwością czekałam na paczkę z CD.
Płytę T. słucha codziennie po 10 min., przez 8 tyg., mniej więcej o tej samej porze. Muzyka jak na razie przyjemna, spokojna wiec Młody bez problemu wytrzymuje i fochów mi nie strzela. Już po tygodniu słuchania stwierdziłam, że widzę pierwsze zmiany w zachowaniu :) Zaczął śpiewać ( czego nigdy wcześniej nie robił ! ), zmienił intonację głosu, na niektóre dźwięki zrobił się wrażliwy i zaczął na nie reagować zatykaniem uszu, ale też zaczął się w nocy moczyć ( no i to właśnie jest jedyny minus, ale wiem że i tak może właśnie być w tej terapii ). Cała terapia trwa nawet rok i w między czasie dziecko przechodzi diagnozy cząstkowe przed nagraniem dla niego kolejnej indywidualnej płyty.Nas czeka to za jakieś 3 tyg., a potem druga płyta. Mam nadzieję, że i tym razem pójdzie gładko ze słuchaniem i żadnych oporów nie będzie ze strony T.
A może jest ktoś wśród Was kto miał  do czynienia z tą metodą lub z terapia Tomatisa ? Chętnie poznała bym Waszą opinię na ten temat :)

Pozdrawiam, Mama A.

piątek, 2 maja 2014

Masz ogródek to zapier.....

Po długiej nieobecności znowu jesteśmy :)
Wczoraj była 1 maja i pewnie większość z Was świętowała na łonie natury, na różnych festynach i piknikach. Mogę Wam tylko pozazdrościć bo ja siedziałam w domu :/ W planach miałyśmy z Mamą I. wspólny wypad na "rozlewiska Warty" ... u mnie zaczęło padać, wiec plany musiałam zmienić. Potem oczywiście się wypogodziło, było słonecznie i ciepło, ale ja zajęłam się już innymi rzeczami i nie było sensu wyjeżdżać z domu ( bo to dość daleko od nas ) ... No i wzięło mnie na przemyślenia ... Mam dom z ogrodem, mieszkam przy lesie, mam ciszę i spokój ... Niejeden zazdrości mi tego i słyszę, że mam super, że jak bym ciągle na wakacjach była itd. ... Super, faktycznie. Nikt jednak nie pomyśli, że ktoś musi posprzątać ten dom, ktoś musi zając się ogrodem, żeby to wszystko wyglądało tak jak wygląda ... Mam wrażenie, że niektórym się wydaje, że to wszystko robi się samo, albo krasnoludki mi pomagają ;) bo kiedy mówię, że nie mam czasu bo "mam coś do zrobienia w domu" to patrzą na mnie jak na kosmitkę, jak bym szukała ciągłych wymówek od spotkania. Nie mam ogrodnika, nie mam "pani do sprzątania", wszystko musimy robić sami. I nie narzekam, decydując się na dom wiedziałam co mnie czeka ( prócz kredytu na 30 lat ;) ) bo wychowywałam się w domu. Ciągle jest coś do zrobienia, naprawienia czy też udoskonalenia. Wszystko to zajmuje bardzo dużo czasu, ale daje też dużo satysfakcji. Czasami jednak dopada mnie takie zniechęcenie ... bo wtedy kiedy inni "balują" ja zawsze "mam coś do zrobienia w domu" ... Ja dzisiaj mam posprzątany całe 150 m2, poprane wszystkie rzeczy, skoszony trawnik i częściowo wymalowany płot, ale Mama I. za to ma za sobą super spędzony dzień ze znajomymi, kupę zdjęć ( którymi się z Wami podzieli zapewne :) ) i fajne wspomnienie wczorajszej majówki ... i w takim momencie żałuję, że jednak nie pojechaliśmy :/
Podsumowując - jak to usłyszałam kiedyś od pewnego znajomego "jak się chciało mieć ogródek to teraz trzeba w nim zapier....." ( On nie ma ogródka ... zazdrośnik jeden :p ). No to też ja zapier..... i cieszę się potem kiedy dzieciaki mogą biegać po świeżo skoszonym trawniku :p

Pozdrawiam Was serdecznie widoczkami z mojego pochmurnego ogródka :) Mama A.












A na zakończenie jeszcze moje dwa słodziaki w pełnej okazałości <3 ( jeszcze przed koszeniem ;) )


... i uprzedzając pytania - tak, mój sąsiad ma semafor w ogródku :) taka nietypowa ozdoba ;)

sobota, 22 marca 2014

O poranku ...

Zapach wiosny czuć w powietrzu, dlatego dziś wybrałam się na wstępne ogarianie ogrodu.
Hmmm ostatnio wszystko idzie opornie ... ale powoli się ogarniamy z Mamuśką A.








Całuje Mamuśka I.

niedziela, 16 marca 2014

Nasze Cztery Czwarte

No i niestety sytuacja życiowa zmusiła nas do stworzenia swojego "nowego" miejsca w sieci. Szkoda gadać jak do tego doszło ... zresztą to długa historia więc pominiemy to milczeniem ;)

U mnie nadal remont. Majster uwija się jak może, spełniając nasze coraz to dziwniejsze pomysły. Zaczynam się zastanawiać czy On w ogóle jest w stanie skończyć to malowanie do piątku ... tym bardziej, że chyba coś od nas złapał i właśnie leży z gorączka w łóżku :( Trzymajcie kciuki, żeby do jutra Mu przeszło bo powiem szczerze, że jakoś nie mogę się odnaleźć na tym "placu budowy". Cały czas okupujemy pięterko i już mi tyłek odpada od siedzenia ciągłego na podłodze. Do tego wszystkiego Młody znowu jest na antybiotyku :( W poniedziałek idę z Nim na kontrolę. Jak nie urok to ... przemarsz wojsk ;) jak to się mówi.

W tym wszystkim jest jeden wielki plus ... w czwartek idę do fryzjera ! Nareszcie ! No bo nie wiem czy wiecie, ale z naszego wspólnego "Day SPA" z Mamą I. z okazji dnia kobiet nic nie wyszło :( Tak się nastawiałyśmy i dupa. No, ale mam nadzieję, że sobie to w najbliższym możliwym czasie odbijemy i to z nawiązką :) ... Wspominając o tym SPA nabrałam niebywałej ochoty na wymoczenie sobie stóp w ciepłej wodzie :))) co niniejszym idę uczynić :)

Spokojnej niedzieli Mama A. Wam życzy :)